Dostajemy kolejne informacje dotyczące badanych szczegółów masakry przy moście Dębnickim w Krakowie.
Prokuratura uruchomiła jakichś bardzo biegłych biegłych, którzy od dwóch miesięcy gorliwie analizują wszelkie dostępne im dane dotyczące przebiegu tego tragicznego wypadku.
Słyszymy, że robota aż im furczy w rękach, analizują filmy, zapisy video, czarne skrzynki wyciągnięte z żółtego wraku, namierzyli nawet nawalonego Angola, który był ostatnią osobą, która widziała to Renault z bliska, bo niemal przejechało mu po butach wpadając na skrzyżowanie...
Teoretycznie wszystko się zgadza, tylko że odnoszę wrażenie, że prowadzący śledztwo pędzą równie bezmyślnie, co badane Renault.
Nie da się nie wrócić do krakowskiego wypadku, a w zasadzie masakry na własne, bezczelne życzenie.
Tym bardziej, że wczoraj odbył się pogrzeb głównego winowajcy i mordercy, którego imię i nazwisko na zawsze pozostanie już synonimem bandyckiej mentalności zakompleksionych, nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie miernot, sztucznie podbijających swoją rzekomą wartość życiem na krawędzi, poza prawem i wbrew uczciwym zasadom oraz obowiązującym przepisom przestrzeganym przez innych.
Wiadomość dnia, która rozpoczęła sobotni poranek, jest kolejnym dowodem na debilizm w najbardziej ekstremalnej formie.
Czterech pijanych, naćpanych kretynów, przekonanych, że kasa daje im inne prawa niż ma je reszta, traktowana przez nich jak plebs, motłoch i gorszy sort – dość gwałtownie zakończyło swoje puste, a przy tym przepełnione pogardą dla innych, życie – mało efektownym, żenującym dachowaniem pod mostem Dębnickim w Krakowie.